Raz po raz, gdy dochodzi do rozwodu przed sądem cywilnym, spotykam się z argumentem strony pozwanej: nie wyrażam zgody na rozwód, bo zasady mojej wiary nie pozwalają mi się rozwieść. Czasami też słyszę od klientów jeszcze przed wytoczeniem sprawy: ona nigdy nie da mi rozwodu.
Czy współmałżonek może „nie dać” rozwodu, albo czy Sąd może go nie orzec z uwagi na przekonania religijne jednego z Was?
Zacznijmy od pierwszej kwestii. Sformułowanie „żona/mąż nie da mi rozwodu” jest żywcem wyjęte z amerykańskich seriali. W Polsce rozwodu „nie daje” małżonek. Jak dotąd nie ma takich rozwiązań, jak przewidziane są w prawodawstwach innych krajów, że rozwód przeprowadza się korespondencyjnie, podpisuje się papiery rozwodowe i … fiu! Z głowy!
Zazwyczaj nawet w Sądzie zgoda drugiego małżonka na rozwód nie jest potrzebna. Konieczne jest natomiast wykazanie, że nie łączy Was już ani więź fizyczna (nie współżyjecie ze sobą), ani gospodarcza (nie prowadzicie wspólnego gospodarstwa domowego, osobno wydatkujecie zarobione pieniądze), ani żadne ciepłe uczucie (wieź duchowa), a stan taki trwa od długiego czasu. Wówczas, Sąd może orzec rozwód, nawet jeśli drugi małżonek rękami i nogami zapiera się, by nie powrócić do stanu wolnego.
Od tej reguły są jednak wyjątki. Między innymi rozwód nie jest dopuszczalny, jeżeli żąda go małżonek wyłącznie winny rozkładu pożycia, a drugi małżonek na rozwód się nie zgadza.
Na przykład: Mariola była przez kilka lat zdradzana przez Pawła. Doszło do rozwodu z orzekaniem o winie, a w toku procesu wina Pawła została udowodniona. W tej sytuacji Mariola może nie zgodzić się na rozwód, o ile jej niezgodę Sąd uzna za uzasadnioną biorąc pod uwagę zasady współżycia społecznego.
Kiedy Sąd nie przejmie się sprzeciwem Marioli i mimo wszystko orzeknie rozwód? Zazwyczaj taka sytuacja zachodzi, gdy za brakiem zgody na rozwód stoi czysta złośliwość, chęć szykany, czy zemsty. W orzecznictwie sądów nierzadko można znaleźć również przypadki, gdy Sąd stwierdza, że rozwód mimo braku zgody małżonka niewinnego powinien być orzeczony, bo małżeństwo od dawna już nie funkcjonuje, a małżonek winny związał się już z inną osobą, z którą ma dzieci. Wyroki takie jednak spotykają się z krytyką komentatorów, co wcale nie oznacza, że się nie zdarzają.
A co z przekonaniami religijnymi? Są one istotnym argumentem dla oddalenia powództwa o rozwód, ale Sąd bada je w kontekście całokształtu sytuacji. Czasami argument, „nie chce się rozwodzić, bo moja wiara mi nie pozwala” jest niewystarczający, zwłaszcza, jeżeli ktoś demonstracyjnie stał się praktykującym katolikiem zaraz przed wszczęciem procesu rozwodowego. Każdy przypadek jest rozstrzygany odrębnie. Na portalach prawniczych popularne jest orzeczenie, zgodnie z którym sama deklaracja o przekonaniach religijnych była wystarczająca dla oddalenia powództwa o rozwód – ale sprawa musiała otrzeć się aż o Sąd Najwyższy, by powódce przyznano rację.
Adwokat Katarzyna Błaszczyk – Inowrocław | Polityka prywatności
Królowej Jadwigi 44/4a
88-100 Inowrocław
Kancelaria adwokacka
Katarzyna Błaszczyk
Copyright 2022| Created with WebWave