Napisałam dla Was czarny scenariusz sprawy o rozwód. Historia jest zarówno wymyślona, jak i oparta na faktach. Wymyślona, bo spisując ją, nie miałam żadnej konkretnej sprawy na myśli. Prawdziwa, bo opisuje pewne powtarzające się sytuacje, o których słuchają sędziowie i ławnicy sądów okręgowych.
Chcę zaznaczyć, że to nie jest najgorszy z możliwych scenariuszy. Bywają rozwody, gdzie mężczyznę niesłusznie posądza się o pedofilię, a kobiecie zabiera się dzieci i wywozi na drugi koniec Europy. Poniższa historia nie należy do żadnego ekstremum, jest tylko opisem rozwodu, który jest udziałem wielu rozwodzących się par.
Styczeń. Adam wyprowadza się od Ewy i dwójki wspólnych dzieci. Jeszcze w tym samym tygodniu do sądu trafia pozew o rozwód bez orzekania o winie złożony przez Adama. Ewa dostaje jego odpis i trafia ją szklak. Adam chce płacić na dzieci po 500 złotych zarabiając w sumie 6.000 zł. W dodatku w pozwie podaje, że Ewa nie pracowała zawodowo, przepuszczała pieniądze na ubrania, źle zajmowała się domem i dziećmi. Ani słowa o tym, że wyprowadził się do kochanki. Ewę zalewa krew i obiecuje sobie, że nie zostanie dłużna.
Luty. W odpowiedzi na pozew Ewa wygarnia Adamowi wszystko: pracoholizm, zrzucanie na nią wszystkich obowiązków domowych, olewanie dzieci, a nade wszystko romans z koleżanką z pracy. Żąda alimentów po 1.500 zł na każde dziecko i 1000 zł na siebie.
Adam nie widział się z dziećmi od wyprowadzki. Nie dlatego, że nie chciał, ale dlatego, że Ewa wymyśla „powody” – katar, wyjazd do rodziny, ważny sprawdzian itd. W rzeczywistości Ewa uznała, że skoro kochanka jest dla niego ważniejsza niż rodzina, niech nie udaje teraz troskliwego tatusia. Adam przyjeżdża regularnie pod dom tylko po to, żeby obić się o drzwi.
Marzec. Rozprawa jest wyznaczona dopiero na kwiecień. Adam nie chce tak długo czekać na kontakty. Zabiera dzieci do domu prosto ze szkoły, pisze Ewie smsa, że dzieci są z nim, ale później już nie odbiera telefonów.
Ewa odchodzi od zmysłów. Dzwoni do prawnika, co się stanie jeśli Adam nie odwiezie dzieci. Prawnik wyjaśnia, że oboje mają pełnię władzy rodzicielskiej i trzeba było sądownie ustalić miejsce zamieszkania dzieci przy matce, a teraz już trochę późno na szybkie działanie. Między wierszami Ewa wyczytuje, że powinna pojechać do Adama i zabrać dzieci siłą. Tak też robi.
Adam jej nie wpuszcza do domu. Ewa dzwoni na Policję. Policja odpowiada, że się tym nie zajmuje. Ewa dzwoni na inny komisariat i w końcu jakiś policjant zmęczony wysłuchiwaniem szlochów, wysyła funkcjonariuszy. Adam otwiera drzwi Policji, Ewa wparowuje do środka. Wrzeszcząc Adam i Ewa wymieniają ze sobą szereg inwektyw, dzieci płaczą gdzieś tam w tle. Policja grozi zawiadomieniem sądu rodzinnego. Małżonkowie tonują emocje. Adam tłumaczy Policji, że od miesięcy nie widywał syna i córki, że zamierzał ich odwieźć wieczorem. W końcu dobrowolnie wydaje dzieci.
Ewa w domu nie może dojść z dziećmi do ładu. Syn jej nie słucha, mówi, że jest głupia i chce wracać do taty. Córka po szkole zamyka się w pokoju. Ewa osobiście zawozi i odwozi dzieci do szkoły, bo boi, że sytuacja się powtórzy. Pozwala Adamowi odwiedzać dzieci – jedynie u niej w domu. Adam nie czuje się już jak rodzic, ale jak zakładnik swojej żony. Unosi się honorem i nie odwiedza dzieci. Jak na zbawienie czeka na rozprawę – złożył wniosek o uregulowanie kontaktów na czas postępowania rozwodowego. Liczy, że to pozwoli mu w końcu regularnie widywać syna i córkę.
Kwiecień. Miała się odbyć pierwsza rozprawa, ale została odwołana z powodu choroby sędziego. Następna rozprawa wyznaczona na czerwiec. Adam od marca nie płaci alimentów, w odwecie za to, że nie widzi dzieci. Ewa zapożycza się po rodzinie. Wypisuje córkę z płatnego baletu, a syna z karate, bo jej na to nie stać. Córka zaczyna zwracać się do niej per „Ewka”.
Czerwiec. Pierwsza rozprawa, przesłuchanie stron. Rozprawa była opóźniona o ponad godzinę, dlatego sędzia przesłuchiwała strony „po łepkach”. Ewa ma poczucie, że nie powiedziała nawet 10% tego, co zamierzała. Adam odniósł wrażenie, że został zredukowany do roli portfela. Sąd drążył i drążył kwestię jego zarobków, a w ogóle nie wgłębiał się w to, że blisko od pół roku nie ma kontaktów z dziećmi. Miało zapaść postanowienie o zabezpieczeniu alimentów, ale z uwagi na opóźnienie, sąd postanowił wydać je na posiedzeniu niejawnym. Nie wyznaczono kolejnej rozprawy – sąd spodziewa się, że strony będą skarżyć postanowienie o zabezpieczeniu, dlatego chce wyznaczyć termin z urzędu.
Lipiec. Przychodzi postanowienie o zabezpieczeniu kontaktów i alimentów. Z uwagi na to, że Adam nie widywał dzieci od stycznia, sąd uznał, że niewskazane jest, by dzieci u niego nocowały, a kontakty należy rozszerzać stopniowo. Adamowi się to bardzo nie podoba. Będzie składał zażalenie. Ewie z kolei nie podoba się wysokość alimentów. Zamiast żądanych 4.000 zł otrzymała w sumie 1.800 zł. Sąd nie uwierzył Ewie, że Adam prowadząc własną działalność ukrywa dochody. Ewa jest oburzona. Będzie składać zażalenie.
To było pierwsze pół roku rozwodu, za tydzień część druga.
Nie chcę nikogo straszyć, czy zniechęcać do walczenia „o swoje”, bo z tego nie warto rezygnować. Chcę tylko pokazać jak fatalnie może potoczyć się sprawa rozwodowa, jeśli nie patrzysz na nią kompleksowo, a chcesz tylko dopiąć swojego tu i teraz. Być może gdybyś na początku wiedział to, co wiesz na końcu swojego procesu, podjąłbyś szereg innych decyzji.
Na każdym etapie można było przemycić jakiś mały kompromis, ale nikt tego nie próbował zrobić, dlatego rozwód Ewy i Adama można zaliczyć do rozwodów ciężkiego kalibru.
Adwokat Katarzyna Błaszczyk – Inowrocław | Polityka prywatności
Królowej Jadwigi 44/4a
88-100 Inowrocław
Kancelaria adwokacka
Katarzyna Błaszczyk
Copyright 2022| Created with WebWave