Swojego czasu zszokował mnie fragment jednego z artykułów przeczytanych w kwartalniku „Dziecko krzywdzone”. Artykuł napisany był przez sędzię rodzinną i generalnie wydawał mi się prawdziwy do bólu, poza tą jedną kwestią. Autorka sugerowała, by wprowadzić do kodeksu rozwiązanie, zgodnie z którym dzieci wciągane przez rodziców w konflikt okołorozwodowy powinny być umieszczane tymczasowo w rodzinie zastępczej, dopóki rodzice nie zmienią swojej postawy.
Pani sędzia Ewa Ważny napisała: „Każdy sędzia rodzinny ma w swoim referacie sprawy, w których rodzice od wielu lat toczą walkę o dziecko. Dzieci bywają wciągane w konflikt między rodzicami, w różny sposób odreagowują rozpad rodziny, a ich rzeczywiste problemy są nieistotne dla rodziców, którzy kierują się jedynie chęcią dokuczenia byłemu małżonkowi lub partnerowi.” Dalej pisała o tym, że w takich sytuacjach system zawodzi i żadne orzeczenie nie poprawi sytuacji dziecka, które jest w konflikcie lojalnościowym.
Zdaniem autorki rozwiązaniem tej sytuacji mogłoby być ustawowe uregulowanie czasowego umieszczania małoletnich w specjalistycznych rodzinach zastępczych na czas terapii rodziców oraz wypracowania zasad współpracy w zakresie wychowania i kontaktów.
Przyznam się szczerze, że o ile zgadzam się, że często konflikt okołorozwodowy tak właśnie wygląda, to nie bardzo spodobało mi się zaproponowane rozwiązanie. Pierwsze, co przyszło mi na myśl to: „No bez przesady!”. Trudno mi sobie wyobrazić dla dziecka sytuację bardziej stresującą niż zabranie go ze środowiska rodzinnego do rodziny zastępczej. Powiedzmy sobie szczerze, że zazwyczaj zabranie dzieci od rodziców kojarzy nam się z patologią najgorszego rodzaju – czyli alkoholizmem rodziców, narkomanią i przemocą fizyczną.
Podobne opinie znalazłam na forum adwokatów, którzy komentowali ten artykuł.
Z ciekawości wrzuciłam jego fragment na facebookową grupę osób pracujących z rodziną w kryzysie – wielu z nich to psycholodzy, pedagodzy i biegli sądowi w tych dziedzinach. I co mnie zaskoczyło, tam odzew był zupełnie inny – zdaniem wielu osób komentujących, to byłoby jedyne skuteczne rozwiązanie prawne, które zmusiłoby rodziców do pracy nad sobą. Ich zdaniem takie rozstrzygnięcie mogłoby służyć dziecku bardziej niż pozostanie pod opieką skonfliktowanych rodziców. Być może byłoby również kubłem zimnej wody na głowę rodzica, który w walce o swoje racje zapędził się za daleko. Wyrażenie, które najlepiej tutaj pasuje to „mniejsze zło”. Ponoć podobne rozwiązanie funkcjonuje np. w Wielkiej Brytanii.
Nie chcę opowiadać się za, ani przeciw, bo każda sprawa jest inna, a odgórne regulacje zawsze stwarzają ryzyko nadużyć.
Mimo wszystko, zgodzicie się ze mną, że to bardzo wymowne, że dla wielu osób pracujących z rodziną w kryzysie, sytuacja dziecka żyjącego w cieniu silnego konfliktu okołorozwodowego rodziców, niewiele różni się od innych patologii - do tego stopnia, że dopuszczają zastosowanie podobnego środka prawnego.
Podsyłam link do artykułu dla zaineresowanych: https://dzieckokrzywdzone.fdds.pl/index.php/DK/article/view/779/630
Adwokat Katarzyna Błaszczyk – Inowrocław | Polityka prywatności
Królowej Jadwigi 44/4a
88-100 Inowrocław
Kancelaria adwokacka
Katarzyna Błaszczyk
Copyright 2022| Created with WebWave